Krótka kariera oficera hazardzisty [FRAGMENT KSIĄŻKI PLAMY NA BANDERZE]
Hazard i otaczanie się ludźmi ze środowiska kryminogennego nie jest bynajmniej powodem do satysfakcji, nie przystoi żadnemu człowiekowi, tym bardziej oficerowi Polskiej Marynarki Wojennej. Widocznie nie wszyscy ludzie mają takie samo zdanie na ten temat, o czym świadczy naganne zachowanie pewnych osób ze środowiska granatowej braci. Takim jaskrawym przykładem z pierwszej połowy lat 30. jest amoralne postępowanie byłego podporucznika marynarki Edwarda Romana Anczo, urodzonego 26 września 1911 roku w Moskwie. Zaledwie dwa lata po mianowaniu go dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego na pierwszy stopień oficerski w korpusie morskim, ze starszeństwem, 15 sierpnia 1934 roku został wykluczony w grona oficerskiego i wydalony z Marynarki Wojennej.


Jako dwudziestolatek został słuchaczem Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej. Trzy lata później ukończył toruńską podchorążówkę z 8 lokatą, na trzynastu słuchaczy. Promocja odbyła się na okręcie-hulku ORP Bałtyk. Od połowy września do grudnia odbył kurs aplikacyjny. Następnie od stycznia do marca 1935 roku służył w Kadrze Floty w Gdyni jako dowódca plutonu. Wspólnie z kolegą z rocznika, podporucznikiem marynarki Henrykiem Kamińskim (od lutego do grudnia 1939 roku oficer nawigacyjny na okręcie podwodnym ORP Wilk, dalej służył na Orle; brał udział we wszystkich patrolach bojowych „dumy floty”) wszedł w skład kadry dowódczej drewnianego trzymasztowego szkunera Zawisza Czarny pod dowództwem generała Mariusza Zaruskiego, w drugim jego rejsie po Bałtyku, od 29 sierpnia do 30 września 1935 roku. Podporucznik Anczo został wyznaczony na stanowisko I oficera. Podczas kilkutygodniowej podróży morskiej uczestnicy szkolenia – 29 kandydatów do Państwowej Szkoły Morskiej i 6 harcerzy odwiedzili porty: Visby, Helsinki, Tallin, Windawe˛ i Lipawe˛.
Po powrocie z podróży podporucznik pozostał w Kadrze Floty. Od tego czasu przez następnych kilkanaście miesięcy miały miejsce zdarzenia w życiu Anczo, które zdyskredytowały go w oczach środowiska oficerskiego. W listopadzie roku następnego Anczo i czterech innych podporuczników marynarki, decyzją dowódcy Floty zostali skierowani do Flotylli Rzecznej MW w Pińsku. Ich zadaniem było szkolenie rekrutów. Dla pierwszego z nich pobyt na „Morzu Pin´skim” okazał się bardzo krótki. Od pewnego czasu kilku oficerów MW prowadziło postępowanie wyjaśniające, które miało ustalić źródło i potwierdzić autentyczność niepokojących sygnałów, jakie docierały do kontradmirała Józefa Unruga na temat Edwarda Anczo. Wyniki wewnętrznego śledztwa zostały uznane za szokujące. Okazało się, że dwudziestopięcioletni oficer od dłuższego czasu wyłudzał pieniądze od podwładnych i nie spłacał długów. Poważne kwoty, które był winny różnym ludziom, to efekt gry w karty. Poza służbą oddawał się hazardowi. Oficerowie Sądu Honorowego udowodnili, że oskarżony utrzymywał kontakty z gdyńskim półświatkiem. W tej sytuacji w 1936 roku na wniosek Oficerskiego Sądu Honorowego podporucznik marynarki Anczo został usunięty z korpusu oficerskiego Marynarki Wojennej i przeniesiony do rezerwy.
Wstydliwa historia Edwarda Anczo to nie jedyny tego typu przypadek nagannego zachowania się oficera floty wojennej w dwudziestoleciu międzywojennym. Dwa lata później, w 1938 roku, wydalony został z Marynarki Wojennej, na wniosek Oficerskiego Sądu Honorowego, 24-letni podporucznik Bolesław Benicki z Korpusu Morskich Oficerów Technicznych za oszustwa karciane.
Jak potoczyły się losy zdegradowanego oficera hazardzisty? Edward Anczo przeszedł do Marynarki Handlowej. Pływał przez całą wojnę na statkach handlowych Wigry, Wisła, Kielce, Kolno, Kraków i Kordecki, jako I i II oficer. Został odznaczony trzykrotnie Medalem Morskim PMH z trzema okuciami. Zmarł w 1978 roku.