Lato przyjaźni [fragment artykułu]

W 1934 roku wydarzeniem o dużym wydźwięku politycznym stała się wizyta reprezentacyjna dwóch polskich nowoczesnych okrętów w Leningradzie i rewizyta eskadry Floty Bałtyckiej Związku Sowieckiego w Gdyni. Były to jedyne kurtuazyjne odwiedziny z udziałem okrętów między flotami sąsiadujących państw w dwudziestoleciu międzywojennym, które zapamiętano na długie lata.      

      W pierwszych latach 30. XX wieku flota bałtycka Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich dysponowała potężnym zespołem bojowym, który był gotowy na wykonywanie podstawowych zadań o charakterze obronnym, a zarazem stanowiła poważny czynnik militarny i polityczny w bałtyckim układzie sił. W owym czasie Czerwona Flota na Bałtyku, po różnych przejściach i trudnościach porewolucyjnych, z początkiem trzeciego dziesięciolecia dysponowała m.in.: 3 okrętami liniowymi, 2 krążownikami, 17 kontrtorpedowcami (niszczycielami) i 14 okrętami podwodnymi. Mimo że w większości były to technicznie okręty przestarzałe, ale dzięki potężnej artylerii okrętów liniowych oraz pewnej wartości bojowej niszczycieli i rosnącej liczbie podwodnych okrętów torpedowych i stawiaczy min, flota była dobrze przygotowana do zadań obronnych. Za sprawą budowy kolejnych typów okrętów: mniejszych i większych niszczycieli, torpedowców i minowców, które powierzono stoczniom krajowym, udało się stworzyć potężną marynarkę wojenną. Od 1932 roku dowódcą morskich sił na Bałtyku był 49-letni admirał Lew Michajłowicz Galler.

      Na tle floty naszego wielkiego wschodniego sąsiada Polska Marynarka Wojenna prezentowała się skromnie. Nie jest tajemnicą, że możliwości działania floty pod biało-czerwoną banderą na Bałtyku zależały głównie od warunków geograficznych i politycznych. Głównymi przeciwnikami w przyszłej wojnie według polskich planów operacyjnych miały być Związek Sowiecki i Niemcy. Dlatego chociażby z tego powodu spektakularnym wydarzeniem na fali tymczasowego „ocieplenia” stosunków polsko-sowieckich po podpisaniu paktu o nieagresji 25 lipca 1932 roku, stała się leningradzka i gdyńska rewizyta okrętów, która odbyła się dwa lata później.

      Odwiedziny niszczycieli OORP Wicher (d-ca kmdr ppor. Włodzimierz Kodrębski) i Burza (kmdr ppor. dypl. Marian Jerzy Majewski) w okresie napiętych stosunków polsko-sowieckich były demonstracją obecności Polski na Bałtyku. Oficerowie MW II RP nie kryli swego pozytywnego stosunku do narodu rosyjskiego (tonowali jadowite wypowiedzi polityków, dziennikarzy, publicystów) i nienawiści do ich elit rządzących – rozgraniczali te dwie sprawy.

      Pierwsza i jedyna, jak się okazało po latach, oficjalna wizyta okrętów PMW w Leningradzie (ob. Sankt Petersburg) – pod komendą kontradmirała Józefa Unruga – miała miejsce w dniach 24-29 lipca 1934 roku. Otóż, nigdy bowiem dotąd polskie okręty nie gościły w portach rosyjskich, i na odwrót – jednostki sowieckie nie odwiedziły jeszcze ani razu portów polskich. Obecna wizyta stanowiła więc radykalny przełom – jak wspominał po latach pisarz-marynista Jerzy Pertek – w dotychczasowych stosunkach i mogła być oznaką następującej ich normalności. Rząd Rzeczypospolitej prag­nął w ten sposób podkreślić, że podpi­sana 26 stycznia 1934 roku między Polską a Niemcami deklaracja o niestosowaniu przemocy nie jest aktem wymierzonym przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Deklaracja ta miała na celu jedynie uregulowanie sto­sunków z sąsiadem. Jednak dla Józefa Stalina i ludzi z najbliższego otoczenia, na długie lata klęska Sowietów w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 r. pozostawiła zadrę na honorze i stosunkach politycznych między najbliższymi sąsiadami.

      Ze względu na rangę odwiedzin, która mogła wpłynąć na ocieplenie stosunków między obydwoma państwami, decyzją władz państwowych i Kierownictwa Marynarki Wojennej w Warszawie, udział w podróży wziął dowódca Floty, który zaokrętował się na ORP Wicher. Od załóg i ich okrętów żądano, aby godnie reprezentowały pol­ską banderę. Dzięki osobistemu zaangażo­waniu Józefa Unruga w przygotowanie tej wizyty można było być spokojnym o wynik kilkudniowej prezentacji naszych sił mor­skich w Leningradzie.

      Niszczyciele Wicher i Burza wyszły z Gdyni 22 lipca i pokonaw­szy wschodnią część Bałtyku oraz Zatokę Fińską, 24 lipca o godz. 8.00 przybyły do Kronsztadu. Tam, przy latarni Prijamnyj, oczekiwał już statek pilotowy z sowieckimi oficerami łącznikowymi oraz witający torpedowiec Wichr. Po tym wstępnym powitaniu dywizjon niszczycieli pod dowództwem admirała Unruga ruszył w dalszą drogę, do ujścia Newy i Leningradu, gdzie zakotwiczyły. Tuż przy polskich niszczycielach – równolegle – stanęły sowieckie od­powiedniki typu Nowik – Jakow Swierdłow i Karol Marks.

      Gościnność gospodarzy przerosła wszelkie oczekiwania Polaków. Oficerowie trzykrotnie zwiedzali miasto, ponadto mogli wiele godzin spędzić w Pałacu Zimowym, Ermitażu oraz Muzeum Wojenno-Morskim, które mieściło się w budynku Admiralicji. W tymże samym obiekcie odwiedzili Wojenno-Morską Szkołę Techniczną im. Feliksa Dzierżyńskiego. Goście zobaczyli laboratoria naukowe oraz warsztaty pomocnicze rozbudowane na szeroką skalę. Admirał Unrug zwrócił szczególną uwagę na elementy wyposażenia sypialni i jadalni, które były utrzymane we wzorowym porządku (częściowo nienaturalnym) – białe poduszki i białe kapy na łóżkach, sprawiały wrażenie czegoś przygotowanego na pokaz. Unrug i kilku oficerów było również świadkiem osobliwego obiektu przy szkole do nauki nurkowania – gospodarze prosili, aby fakt oglądania tego obiektu nie był podany do prasy. W programie wizyty był także pobyt w Peterhofie, mieście, w którym znajduje się dawny carski zespół pałacowo-parkowy założony przez cara Piotra I. Z kolei załogi naszych okrętów wzięły udział w kilku zabawach tanecznych, koncertach i zawodach sportowych. Oficerów zapraszano na bankiet, zaś operetka była dla załóg.  

      W drugim dniu wizyty kontradmirał Unrug z kilkoma wyższymi oficerami MW i wojsk lądowych przyjechał pociągiem do Moskwy. Po oficjalnym powitaniu przez kompanię honorową z 1 Wojskowej Szkoły im. WCIK z orkiestrą, z honorowymi gośćmi przywitał się ambasador polski w Moskwie Juliusz Łukasiewicz i członkowie ambasady oraz przedstawiciele wojska i marynarki sowieckiej. Następnie delegacja odjechała do hotelu „National”. Program wizyty w Moskwie był dokładnie zaplanowany. O godz. 11.30 Unrug złożył półgodzinną wizytę ambasadorowi Łukasiewiczowi w budynku konsulatu przy ul. III Mieszczańskiej 32/34. Następnie delegacja polskich oficerów na czele z Unrugiem spotkała się z zastępcą ministra obrony ZSRS Michaiłem Tuchaczewskim, Aleksandrem Jegorowem – szefem Sztabu Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej, Aleksandrem Orłowem, wysokim funkcjonariuszem NKWD, i Borysem Stomoniakowem, członkiem Kolegium Komisariatu Ludowego Spraw Zagranicznych Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. Rozmowy trwały prawie półtorej godziny. Kolejnym punktem programu pierwszego dnia pobytu było oficjalne śniadanie (godz. 14.00-16.30) na część adm. Unruga i towarzyszących mu oficerów. W spotkaniu wzięli udział także ambasador Łukasiewicz i cały skład ambasady. Pełni wrażeń goście zwiedzili następnie Centralny Dom Armii Czerwonej, odbyli godzinną przejażdżkę samochodem po mieście, a na koniec dnia wzięli udział w obiedzie wydanym przez Tuchaczewskiego.

      Drugi dzień wizyty Unruga i oficerów MW rozpoczął się od dwugodzinnego zwiedzania Kremla. Potem delegację zaproszono na śniadanie wydane przez Orłowa, następnie odbyło się spotkanie towarzyskie w Moskiewskiej Radzie Miejskiej, godzinna przejażdżka samochodem za miasto, na koniec dnia obiad u ambasadora Łukasiewicza.

      27 lipca goście wyjechali z powrotem pociągiem do Leningradu. Ostatnie dwa dni pobytu w Rosji miały przebieg zgodny z programem. 29 lipca polskie okręty zakończyły wizytę i następnego dnia po­wróciły do Gdyni.  

Możesz również polubić…