W OCZEKIWANIU NA PREMIERĘ KSIĄŻKI !!!

Po wyjściu do ogrodu na tyłach domu pełni najgorszych obaw spojrzeliśmy na siebie; teren od wielu lat nie był porządkowany, zarósł chwastami i wysoką trawą. Odwrotu już nie było. Zabraliśmy się do pracy. Mijały kolejne godziny, w tym czasie zdążyliśmy przekopać dużą część działki – robiliśmy to, gdy tylko sygnał z detektora był wyraźny i długi. […]

Widziałem przygaszoną twarz przyjaciela, podobnie jak ja był zmartwiony. Alfred nieśmiało zaczął przebąkiwać o zakończeniu poszukiwań. Byliśmy podłamani, ale postanowiliśmy dać sobie trochę czasu i uzbroić się w cierpliwość. Dopiero późnym wieczorem mieliśmy wypłynąć z Dover do Calais. „Drugiej szansy nie dostaniemy, chyba zdajecie sobie sprawę” – powiedział Jacek, który nas mobilizował i dalej chodził z wykrywaczem metali. Minęło może dziesięć minut, gdy nasz współtowarzysz usłyszał dość wyraźny sygnał dźwiękowy.

Ruchem ręki wskazał gdzie mam kopać, więc w ruch poszły widły i łopata. Niestety, ziemia w ogrodzie była twarda. W każdym razie nie odpuszczałem, lecz kopałem zawzięcie. W końcu na głębokości około 1 m – po około 40 minutach fizycznej pracy – natrafiliśmy na zardzewiałą skrzynię. […]

Zapanowała wielka radość. Byłem świadkiem niezapomnianego widoku, gdy siedemdziesięcioletni przyjaciel ruchem ręki zerwał kapelusz z głowy i podniósł go wysoko. […]Po otwarciu wieka okazało się, że w środku są dobrze zachowane materiały archiwalne…

Możesz również polubić…